Prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski w wywiadzie dla dziennika Rzeczpospolita mówi o perspektywie rosnących cen węgla – a co za tym idzie energii elektrycznej i ciepła – w 2023 r.
Prezes Dąbrowski przewiduje, że koszt zakupu węgla z polskich kopalń może wzrosnąć dwukrotnie, m.in z uwagi na rosnący poziom niezrealizowanych dostaw węgla przez Polską Grupę Górniczą.
W latach 2019–2021 za węgiel z polskich kopalń solidarnie płaciliśmy więcej niż za surowiec z importu. Polska energetyka zawsze traktowała rodzime górnictwo jako głównego dostawcę, ewentualnym importem jedynie uzupełniając braki dostaw z polskich kopalń. Wtedy nikt nie apelował, by dostosowywać kontrakty do cen ARA – mówi prezes PGE.
Podkreśla, że branża górnicza powinna, wobec obecnych warunków, brać pod uwagę interes społeczny i nie podnosić cen bez uzasadnienia. Jednocześnie zapewnia on o zabezpieczeniu dostaw węgla do elektrowni przed sezonem grzewczym. Zwraca uwagę, że podwyżki rachunków spowodowane są nie tylko rosnącym cenom produktów energetycznych, lecz także olbrzymimi kosztami uprawnień do emisji CO2. Prezes PGE już w maju ostrzegał o ostrych wahaniach cen na rynku ETS i problemie spekulacji go trapiącym, o czym nasz ekspert Marcel Bartczak pisał w tym artykule. W przeciwieństwie do niektórych analityków Wojciech Dąbrowski szacuje, że wzrosty rachunków za prąd będą dwu-, a nie trzycyfrowe, zastrzega jednak, że rynek jest nieprzewidywalny, i że o skali podwyżek zadecyduje Urząd Regulacji Energetyki.
Poniżej załączamy wywiad z serwisu Energianews dziennika Rzeczpospolita:
„Związki zawodowe chcą cen węgla rzędu tych, które mamy w portach ARA. Czy energetyka jest w stanie tyle płacić?
Główny problem to nie tylko cena węgla, ale też jego dostępność. Już w 2020 r. informowaliśmy o wolumenach, które będziemy w stanie odebrać w 2021 i 2022 r. Mimo to Polska Grupa Górnicza (PGG) w ubiegłym roku nie zrealizowała 10 proc. kontraktu, a w tym roku poziom niezrealizowanych dostaw sięgnął już 20 proc. Rozumiemy trudną sytuację PGG, dlatego – choć wiążą nas ważne kontrakty – przystąpiliśmy do rozmów o renegocjacji cen. Szacujemy, że rok do roku koszt zakupu węgla z polskich kopalń w przeliczeniu na GJ może wzrosnąć nawet ponad dwukrotnie.
Gdybyśmy mieli dostosować nasze kontrakty do poziomu cen ARA, wzrost musiałby być nawet siedmiokrotny, co jest nie do przyjęcia m.in. z powodu zupełnego oderwania od kosztów wydobycia i wpływu na ceny energii.
Trzy lata temu mieliśmy do czynienia z sytuacją odwrotną.
W latach 2019–2021 za węgiel z polskich kopalń solidarnie płaciliśmy więcej niż za surowiec z importu. Polska energetyka zawsze traktowała rodzime górnictwo jako głównego dostawcę, ewentualnym importem jedynie uzupełniając braki dostaw z polskich kopalń. Wtedy nikt nie apelował, by dostosowywać kontrakty do cen ARA. Teraz faktycznie sytuacja się odwróciła, więc branża górnicza powinna – tak jak my – brać pod uwagę interes społeczny i nie podnosić cen bez uzasadnienia.
Od początku wojny ceny energii z dostawą na 2023 rok rosną. Są trzy razy wyższe niż rok temu. Analitycy mówią wprost: podwyżki taryf muszą być trzycyfrowe, inaczej spółki obrotu nie przetrwają.
Mówimy otwarcie – energia elektryczna z pewnością będzie w 2023 roku droższa. Dlatego apelujemy do odbiorców, by już teraz skoncentrowali się na racjonalizacji zużycia i zaczęli po prostu oszczędzać. Dzięki temu podwyżki mogą być mniej odczuwalne. Ceny dla gospodarstw domowych będą ostatecznie zależały od decyzji prezesa URE, ale też działań rządu, takich jak utrzymanie niższego podatku VAT i akcyzy, co ma niebagatelne znaczenie.
Czyli podwyżki będą niższe?
Według naszych analiz przewidywania dotyczące kilkukrotnego wzrostu wysokości rachunków są przesadzone. Szacujemy, że będzie to poziom dwucyfrowy. Ale powtarzam – do czasu zatwierdzenia taryf dla gospodarstw domowych pozostało kilka miesięcy, rynek jest niezwykle dynamiczny i nieprzewidywalny. Ostateczną decyzję podejmie prezes Urzędu Regulacji Energetyki i wtedy dopiero będzie znana skala podwyżek.
A co z biznesem? Jeśli indywidualni odbiorcy będą płacić kilkadziesiąt procent więcej, to ile przedsiębiorstwa?
Utrzymanie cen energii elektrycznej na poziomie, który będzie jak najmniej uciążliwy dla społeczeństwa i gospodarki, to nasz priorytet. Spółki energetyczne to jednak firmy prawa handlowego i nie mogą narażać się na straty.
Wzrost cen energii wynika nie tylko z rekordowych cen surowców energetycznych, ale też olbrzymich kosztów uprawnień do emisji CO2, rosnących kosztów pracy i inwestycji, w tym w nowe moce OZE. Skala wzrostu kosztów energii dla przedsiębiorstw zależy od czynników indywidualnych, również od tego, kiedy i na jakich zasadach zawierany był wcześniejszy kontrakt, do którego się odnosimy. Przypomnijmy jednak – cenę hurtową na rynku energii elektrycznej ustala mechanizm rynkowy i jest podyktowana ceną najdroższej w danym momencie jednostki wchodzącej do systemu energetycznego. Spółki energetyczne nie decydują o cenach kształtowanych przez cały rynek.
Tak wysokie ceny energii to także zyski spółki, marże rosną na węglu brunatnym. To łatwo obliczyć, ale jak to jest w przypadku węgla kamiennego?
Nie ma w energetyce żadnych nadzwyczajnych zysków. To nieprawdziwy i niebezpieczny mit. W obecnej sytuacji rosnących cen paliw, agresji Rosji na Ukrainę, inflacji, kosztów CO2 i rozchwiania światowych rynków ceny energii rosną na całym świecie. To duże obciążenie dla obywateli i firm, ale nie idą za nim nadzwyczajne korzyści dla branży energetycznej.
Z naszych analiz wynika, że ceny węgla w 2022 roku średniorocznie wzrosną o 190 proc., a ceny gazu w 2022 roku – o około 210 proc., koszty zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla zdrożeją o 140 proc. w porównaniu z 2021 rokiem. Tymczasem ceny energii elektrycznej wzrosną o 110 proc., czyli znacząco mniej. Jasno widać, że ta sytuacja nie jest korzystna dla firm energetycznych i nie przynosi im dodatkowych zysków, tylko konieczność oszczędzania.
A ciepłownictwo?
Tu będzie podobnie. W sektorze ciepłownictwa nie ma możliwości przeniesienia wszystkich kosztów wytwarzania w taryfie dla ciepła. Prognozujemy również pogłębienie się luki w pokryciu kosztów wytwarzania energii elektrycznej z wysokosprawnej kogeneracji, czyli jednoczesnej produkcji ciepła i energii elektrycznej.
Czy PGE Paliwa (spółka z grupy PGE) ma już zabezpieczone dostawy węgla do elektrowni na sezon grzewczy? O jakim mówimy wolumenie? Kiedy dostawy będą przypływać?
Jesteśmy o to spokojni. PGE ma zabezpieczone dostawy węgla w ramach umów długofalowych z polskimi producentami. Mamy także możliwości importu dodatkowych wolumenów poprzez naszą wyspecjalizowaną spółkę PGE Paliwa. Dlatego ze swojej strony zaoferowaliśmy małym ciepłowniom wsparcie w zorganizowaniu importu paliwa. Zwłaszcza te na wschodzie Polski często korzystały z węgla rosyjskiego i teraz stoją przed dużym wyzwaniem logistycznym.
Czyli czeka nas ciężki czas zimą?
Zależy nam, by w zimie nie zabrakło ciepła nikomu, nie tylko naszym klientom. Nie znaczy to jednak, że zima nie będzie trudna – i dla branży energetycznej, i dla naszych klientów. Przede wszystkim ze względu na koszty. Dlatego tak ważne jest, abyśmy wszyscy – politycy, firmy energetyczne, producenci węgla i odbiorcy energii – podchodzili do tego tematu odpowiedzialnie i solidarnie – dbając o bezpieczeństwo energetyczne, zmniejszając koszty, a co za tym idzie – zwyżki rachunków.
PGE Paliwa będzie sprzedawać węgiel odbiorcom indywidualnym?
W ubiegłym tygodniu prezydent podpisał ustawę o maksymalnych cenach węgla. Mamy nadzieję, że uspokoi to rynek i zahamuje spekulacje.
PGE Paliwa nie zamierzają sprzedawać węgla odbiorcom indywidualnym. Natomiast 14 lipca br. otrzymaliśmy decyzję premiera zobowiązującą PGE Paliwa do zakupu w okresie do dnia 31 sierpnia 2022 r. 2,5 mln ton węgla opałowego z docelowym przeznaczeniem dla odbiorców indywidualnych i sprowadzenia go do Polski w okresie do dnia 31 października 2022 r. Nasza spółka PGE Paliwa przystąpiła do realizacji tego zadania.”
Źródło: Rzeczpospolita – Energianews
Zdjęcie ilustracyjne: