Dekarbonizacja nie oznacza spadku konkurencyjności polskiego przemysłu

Podziel się tym wpisem:

Aby transformacja energetyczna się powiodła, musi być ona kosztowo akceptowalna przez odbiorców tak indywidualnych, jak i biznesowych — powiedział Stanisław Barański, dyrektor w Grupie ORLEN, podczas panelu dotyczącego dekarbonizacji przemysłu na IMPACT’24. Ekspert wskazał na inwestycje koncernu w obszarze biopaliw czy offshore, których realizacja może zwiększyć dostępność do „zielonej” energii i obniżyć jej cenę.

Dyrektor Biura Zrównoważonego Rozwoju i Transformacji Energetycznej w ORLEN był gościem specjalnym kongresu IMPACT’24 — jednego z najważniejszych wydarzeń gospodarczo-politycznych w tej części Europy. Uczestniczył również w panelu dyskusyjnym poświęconym szansom i wyzwaniom związanym z dekarbonizacją polskiego sektora przemysłowego. 

„Musimy zrozumieć, że zwrotu ku zeroemisyjności nie dokonamy błyskawicznie, w jeden dzień. To skomplikowany i złożony proces, w którym należy uwzględniać trzy podstawowe czynniki: rzeczywistą konieczność redukcji emisji, bezpieczeństwo Polski i Europy oraz możliwości finansowe wszystkich odbiorców energii” – podkreślił Stanisław Barański.

Pytania o wysokość przyszłych rachunków za prąd oraz wpływ dekarbonizacji na konkurencyjność europejskiego przemysłu od samego początku towarzyszą wdrażaniu unijnej polityki klimatycznej. Bo choć po pandemii szereg firm postanowiło przenieść produkcję z powrotem na rodzime, „zachodnie” rynki, to jednak stale formułują one obawę, czy „zielone” źródła energii nie okażą się niebawem zbytnim obciążeniem dla ich budżetów. 

„Dlatego właśnie nasza Grupa realizuje już teraz szereg inwestycji, które uczynią zieloną energię bardziej dostępną i przystępną cenową. Mam tu na myśli chociażby rozbudowę potencjału energetyki wiatrowej na morzu — do 2030 roku chcemy pozyskiwać do 9 GW energii wobec 1 GW obecnie” – dodał Stanisław Barański.  

Działania Grupy ORLEN wpisują się w szerszy, ogólnokrajowy trend. Jak poinformował uczestniczący w panelu Krzysztof Bolesta, wiceminister środowiska, nawet w najbardziej pesymistycznym scenariuszu opracowanym przez rząd – w 2050 roku ponad 50 proc. energii w polskich domach i firmach będzie pochodziła z OZE. 

„Oznacza to, że jesteśmy na dobrej drodze, by pozostać atrakcyjnym miejscem dla inwestorów, również z sektora przemysłowego. Potrzebujemy jednak czegoś więcej: mam tu na myśli konieczność stworzenia wspólnej, europejskiej polityki przemysłowej, abyśmy uzależnienia od surowców ze wschodu nie zamienili niebawem na inne uzależnienie: od producentów baterii czy akumulatorów z Azji” – podkreślił wiceminister. 

W procesie dekarbonizacji istotną rolę do odegrania mają mniej szkodliwe dla środowiska surowce, takie jak gaz. Stanowi on nie tylko formę paliwa „przejściowego”, ale również podstawę do produkcji niskoemisyjnych paliw przyszłości, biogazu czy biometanu, tak ważnych dla utrzymania ciągłości produkcji czy wytwarzania strategicznie cennych nawozów. 

„Polska i nasz region Europy bardzo dobrze rozumieją, jak istotną rolę pełni gaz we wzmacnianiu ich suwerenności energetycznej. Dzięki tej świadomości byliśmy zdecydowanie lepiej przygotowani na konsekwencje napaści Rosji na Ukrainę i wstrzymanie importu tego surowca niż inni członkowie UE. Korzystając z tych doświadczeń, do 2030 roku planujemy zwiększyć z 8 do 12 mld m3 nasze wydobycie gazu” – zaznaczył dyrektor Biura Zrównoważonego Rozwoju i Transformacji Energetycznej w ORLEN.

Źródło: PAP

Zdjęcie: net